Tatry tajemnicze jak z „Forsta”: 10 niepokojących miejsc i niesamowitych opowieści z Podhala. Mordercy, duchy, nawiedzone miejsca
Wampir z Podhala istniał naprawdę
Podhale ma także swojego „wampira”. Nie jest to krwiopijca rodem z Transylwanii, ma jednak nad Drakulą istotną przewagę – to postać autentyczna.
Jeszcze przed wojną po podhalańskich lasach grasował ze swoją bandą Andrzej Szczerba-Bazaliński. Był łotr i złodziej, mający na koncie kilkadziesiąt włamań. W końcu Bazaliński zaczął mordować, tak że bało się go całe Podhale i nazywało wampirem lub postrachem z gór. Bazaliński ukrywał się w tatrzańskich ostępach i policja miała wielkie trudności ze schwytaniem go. W końcu jednak sztuka się udała. W 1934 r. Bazaliński został pojmany, osadzony w areszcie w Nowym Sączu, skazany na śmierć i powieszony.
Podobno do dziś jego widmo ukazuje się czasem na nowosądeckich ulicach i w zaułkach, nie mogąc zaznać spokoju.